Zacząć warto chyba od tzw. kompetencji „miękkich”, bo to właśnie one pierwsze przychodzą na myśl w obiegowych skojarzeniach marketingu ze sztuką komunikacji – dodajmy: skojarzeniach jak najbardziej słusznych. Kompetencje te często nazywa się także behawioralnymi i w istocie obejmują one zachowania nabywane w procesie naszej socjalizacji: umiejętności pracy zespołowej, prowadzenia rozmowy, szybkiego podejmowania decyzji, a także zdolności przywódcze.
Słowem odmienianym w marketingu przez wszystkie przypadki jest kreatywność – nie bez przyczyny. Bez rozwiniętej wyobraźni ciężko o nowe idee albo propozycje nieszablonowych rozwiązań problemów. Ciężko także o elastyczność, tak niezbędną w warunkach pracy marketerów, gdzie potrzeba szybkiego reagowania na zmieniającą się stale rzeczywistość.
Kolejnym takim słowem-wytrychem jest przedsiębiorczość, w warunkach marketingu rozumiana jako gotowość do „myślenia wyprzedzającego fakty” – dzięki niej marketer jest w stanie wykorzystać okazje do budowania i promowania marki, a w wersji zaawansowanej – umie je także samodzielnie wykreować, nawet jeśli oznacza to naruszenie status quo i wyjście ze strefy komfortu.
Znana już ze szkoły umiejętność pracy w grupie to nie tyle bycie osobą sympatyczną dla kolegów z zespołu, ile głębokie rozumienie swojej roli w strukturze firmy. Jarek Szczepański w książce Strategiczny brand marketing tłumaczy to w formie anegdotycznej:
„Sukces marki wymaga szerokiej współpracy między działami. Zapytałem kiedyś oponenta marketingu, co rozumie przez pracę zespołową – teamwork. Usłyszałem: Wszyscy się lubią, są dla siebie mili, są zgodni i pomagają sobie, jeśli trzeba. Błąd – to nie jest ani team, ani work. Team – zespół – to grupa ludzi, którzy nie muszą się lubić, ale muszą znać swoje miejsce, rolę i zadania. A work to współpraca – ludzie muszą ze sobą współpracować, zamiast troszczyć się o to, żeby było miło i zgodnie. Role i współpraca to jest team + work”.
Po pierwsze więc, trzeba znać swoje miejsce w szeregu i je akceptować, po drugie, umieć podporządkować swoje krótkotrwałe cele celowi nadrzędnemu, nieraz kluczowemu dla strategii marketingowej.
Nie zaszkodzi także odpowiednia dawka charyzmy, która w języku marketingu przekłada się na zdolność do wpływania oraz inspirowania innych. Można powiedzieć, że człowiek, pracujący w tej branży, musi być w jakiejś mierze influencerem.
Osoba odpowiedzialna za budowanie oraz promowanie marki musi być ponadto… no właśnie: odpowiedzialna. Chodzi o odpowiedzialność zarówno w skali mikro, czyli obejmującą dbałość o środowisko pracy, częściowe przynajmniej utożsamianie się z marką etc., jak również w skali makro: tu wystarczy wskazać na doktrynę CSR (społecznej odpowiedzialności biznesu), czyli temat poruszany na tym blogu już nieraz.
W obrębie kompetencji miękkich wymienia się także rozumienie biznesu, z tym że chodzi tu przede wszystkim o umiejętność dostosowania pomysłów do realiów rynkowych, co zazwyczaj przychodzi z doświadczeniem. Jednak równie istotnym warunkiem rozumienia biznesu jest wrażliwość na potrzeby klientów, czyli tzw. empatia konsumencka. Jedno wynika w tym przypadku z drugiego, bo trudno kreować pomysły sensowne z inwestycyjnego punktu widzenia, jeśli nie uwzględniają one nastrojów i potrzeb interesariuszy – czynnik ludzki odgrywa tu rolę absolutnie kluczową.